Wsiadła do
auta i od razu zamknęła wszystkie drzwi. Widziała jak Marco biegnie w jej
stronę i próbuje otworzyć drzwi. Wytarła
łzy z policzka i ruszyła z piskiem opon. Cała aż dygotała ze zdenerwowania.
Musiała
odpocząć od tego wszystkiego. Musiała „wyłączyć” się z tego świata na pewien
czas. Wiedziała, że to nie będzie dobre dla dzieci, szczególnie dla Andreasa,
ale inaczej już nie potrafiła. Jej jak dotąd idealne życie już się zawaliło.
Potrzebowała odpoczynku. Musiała odetchnąć i na świeżo przemyśleć sprawy, by
znaleźć idealne rozwiązania. W pewnym
momencie nie zauważyła kiedy zza rogu wyłania się ciężarówka z przyczepą. Nie
potrafiła trzeźwo myśleć, spanikowała.
Kierowca ciężarówki nie zdążył zahamować. Wjechał w jej czarnego
mercedesa, który zatrzymał się dopiero na najbliższym słupie.
Zanim
ktokolwiek zobaczył wypadek minęło sporo czasu. Karetka przyjechała za późno.
Policja zaczęła zabezpieczać miejsce zdarzenia. Kierowca ciężarówki przeżył
choć miał wiele złamań, natomiast Laura nie miała takiego szczęścia.
Zginęła na
miejscu.
Kochanie,
Wiem, że tego listu nigdy nie przeczytasz,
dlatego Ci go powiem. Zebrałem się wreszcie w sobie by powiedzieć Ci parę słów.
Nawet nie wiesz jak jest mi ciężko bez Ciebie. Andreas pogodził się wreszcie z
myślą, że jego mamusia jest w niebie i nie wróci do niego, by poczytać mu bajkę
na dobranoc. Tanja zerwała kontakt z Robertem. Cały czas obwinia się o Twoją
śmierć. A to po prostu był przypadek. Pojawiłaś się w tamtym miejscu w złym
czasie.
Kiedy patrzę na Twoją uśmiechniętą buzię na
zdjęciach gdzie my jesteśmy, ściska mnie w żołądku. Nie mogę pogodzić się z
tym, że kiedy wrócę z treningu, Ciebie nie będzie w domu. Nie będziesz czekała
na mnie i nie pocałujesz mnie, kiedy tylko przekroczę próg domu. Powiedzenie na
głos : Kochanie, wróć do mnie, bo sobie nie mogę poradzić chyba będzie
bezsensu. Bo nigdy już nie wrócisz. Wierzę tylko w to, że patrzysz na mnie z
góry i że zobaczymy się tam jeszcze w odpowiednim dla mnie czasie.
Chcę byś wiedziała, że dawno wybaczyłem Ci
zdradę z Robertem. Uniosłem się honorem, dlatego pojawiłem się dopiero po paru
dniach. Dziękuję Ci za te wspaniałe momenty w naszym życiu. Dzięki Tobie byłem
naprawdę szczęśliwy. To Ty byłaś moim szczęściem.
Kocham Cię i zawszę będę.
Marco.
Po
przeczytaniu listu jaki sobie przygotował za radą psychologa, wytarł kilka łez
który popłynęły mu z oczu. Tak on – Marco Reus płakał. Nie wstydził się tego.
Stracił ukochaną i miał prawo rozpaczać. Poprawił bukiet kwiatów w wazonie i
wysłał jej całusa w powietrze. Udał się
do samochodu, gdzie czekały dzieci. Minęły dwa lata…siedemset trzydzieści dni bez niej.
- Tatusiu, a
mamusia patrzy na nas z góry, prawda? I opiekuje się nami – spytał ośmioletni
już Andreas.
- Tak
synku. – odpowiedział smutno Marco. Tak
cholernie było mu ciężko, szczególnie gdy widział smutek w oczach dzieci.
- A mamusia
widzi jak ja się uczę, prawda? – dopytywał się Andi.
- Tak,
mamusia widzi wszystko Andreas. Nawet to kiedy podczas kary, oglądasz telewizję
– odpowiedziała tym razem Tanja, wprowadzając zakłopotanie na twarz swojego
młodszego brata i delikatny uśmiech na twarzy Marco.
________
no to wszystko jasne i klarowne. Kończę to opowiadanie, z pewnością, że będzie mi go brakować.
Sama się przed chwilą popłakałam, czytając ten epilog, wiecie? Pierwsze opowiadanie, które ma II serie <nie licząc tych z Coppernicaną>.
Sama się przed chwilą popłakałam, czytając ten epilog, wiecie? Pierwsze opowiadanie, które ma II serie <nie licząc tych z Coppernicaną>.
Miło mi było czytac te wszystkie komentarze i w ogółe, ze tyle Was tu było.
Jednak wszystko co ma swój początek musi mieć i koniec, prawda?
Lada chwila ruszę z pewnie moim ostatnim opowiadaniem o piłkarzach - Casillasie, które również jest już skończone więc tylko pozostaje publikować. Mam nadzieję, że coś jeszcze zdołam zakończyć z moich zaczętych w folderach opowiadań i nie skończę z pisaniem tak szybko :)
Pozdrawiam i zapraszam Was teraz TU
Buziaki :*