piątek, 12 kwietnia 2013

Epilog



Nadszedł dzień ślubu Roberta i Ani. Majowy poranek przywitał narzeczonych w Warszawie, po czym każdy poszedł w swoją stronę. Ania z Laurą pojechały do fryzjera, a Robert pojechał do sklepu na ostatnią przymiarkę garnituru. Czuł się zdenerwowany przed tym „wielkim dniem” i wciąż nie był do końca pewny swojej decyzji. Marco ubrany również  w garnitur zauważyłam niepewność na twarzy swojego przyjaciela.
- Będzie dobrze – pocieszył go blondyn, klepiąc w ramię. Oboje przeglądali się w lustrze. Na ostatnią chwilę Robert wybrał swojego drużbę, którym został wychowanek Borussi Dortmund i przyszły tata.
- Musi być dobrze – odpowiedział mu polski napastnik, wchodząc do przebieralni. Wciąż zastanawiał się czy dziecko, które Laura nosi pod sercem jest jego. Był tego niemalże pewien, ale musiał uwierzyć rudowłosej.
Wyszli ze sklepu z dwoma garniturami, koszulami i krawatami do nich pasującymi.
- Zmieniłeś się nie do poznania, Marco – zaczął Lewandowski, wsiadając do samochodu na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i odjechał wraz ze swoim przyjacielem, dla którego Polska wydawała się obca.
- To przez ciążę Laury – uśmiechnął się blondyn, obserwują widoki za oknem. Każdy nowy widok był dla niego czymś innym, czymś wartego zapamiętania. – Wydoroślałem trochę…
- Masz jakieś plany co do niej? – nawet nie wiedział co nim wtedy kierowało. Zazdrościł Marco tego wszystkiego.

Jakbym się starał, teraz to ja bym był na jego miejscu.

- Promieniejesz- zaczęła Anna, patrząc na swoją przyjaciółkę, która już była gotowa na uroczystość. Włosy miała spięte i lekko pokręcone, delikatny makijaż dopełniał wszystko, a atłasowa sukienka idealnie leżała na jej ciele.
Nie było widać jeszcze zaokrąglonego brzuszka z czego w tym momencie się cieszyła.
- Naprawdę? – spojrzała Laura na swoje odbicie w lustrze.
- Ciąża ci służy! A Marco musi być w siódmym niebie –  Ania puściła oczko swojej przyjaciółce. Rudowłosa pomogła jej z suknią  ślubną w mieszkaniu panny młodej.
- Czy ja wiem? Naprawdę mu  współczuję, wtedy kiedy mam zachcianki – zaśmiała się Laura – Wtedy to on biega do sklepu na jednej nodze! – obie wybuchły śmiechem po czym do mieszkania weszli panowie.  Marco pocałował  swoją ukochaną  w policzek, a Robert schował się w innym pokoju, by nie patrzeć na swoją przyszłą żonę i nie zapeszyć.  W domu narzeczeni przyjęli błogosławienie od swoich rodziców, po czym wsiedli w wynajętą limuzynę i pojechali do kościoła.
Ceremonia odbyła się perfekcyjnie. Państwo młodzi przypieczętowali swoje wyznanie miłości przed Bogiem, krótkim pocałunkiem, co spotkało się z głośnym aplauzem wśród zebranych.
Laurę nic nie ukuło w serce, kiedy Robert całował Anię.  Przestawała go kochać, bo wiedziała, że nie ma szans. Była marionetką w jego rękach. Teraz musi skupić się na swoim związku z Marco i dziecku, które według jej podejrzeć naprawdę było Roberta, ale nie chciała mu psuć tego jakże idealnego życia.
Wszyscy pojechali do wynajętej restauracji, gdzie całościowo świętowali zawarcie związku małżeńskiego Roberta Lewandowskiego i Ani Stachurskiej.  Oczywiście wśród gości nie zabrakło zawodników Borussi Dortmund wraz ze swoimi żonami.

Rudowłosa wyszła do toalety, by uciec choć na chwilę od hałasu. Spojrzała w lustro i faktycznie się trochę zmieniła. Odseparowała się od Roberta i z dnia na dzień kochała go coraz mniej. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Lewandowski.
- To damska toaleta – przypomniała mu rudowłosa, poprawiając swoje włosy. Sprawdził czy w pomieszczeniu nikogo nie ma i zamknął drzwi na klucz.
- Wiem. Muszę z tobą porozmawiać – powiedział – Laura, ja muszę wiedzieć. – zbliżył się do niej – Czy to moje dziecko?
- Nie i przyjmij to wreszcie do wiadomości. Skup się na swoim małżeństwie, a o mnie zapomnij. Tak będzie najlepiej… Jesteśmy tylko i wyłącznie znajomymi… Zrobiłeś nadzieje… - musnęła po raz ostatni jego usta. – A teraz żegnaj na zawsze.
Otworzyła drzwi i wyszła z łazienki zostawiając Lewandowskiego w niemałym osłupieniu.

Czułem się jak ostatni kretyn. Pozwoliłem jej odejść. Ale może tak miało być? 
_______
to no epilog za nami. Dziękuję za wszystkie słowa te z krytyką jak i te milsze.
Było mi naprawdę miło czytać Wasze komentarze, które wywoływały uśmiech na mojej twarzy, szczególni e że w tym czasie bardzo z nim ciężko.
Nie odchodzę, mam jeszcze opowiadanie o Fabio Coentrao, a o Pedro kończę w poniedziałek.
Więcej wiadomości o planowanych opowiadaniach znajdziecie w zakładce LINKOWNIA, a tam w zakładce JUTRO.
Zapraszam i dziękuję! :*

12 komentarzy:

  1. nie wierzę że to koniec ! po prostu nie wierzę ! to opowiadanie było i jest takie cudowne ! kocham je ! moze pomyslisz nad drugą częścią ? hmm ?
    pozdrawiam i zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/ mile widziany komentarz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że koniec :( jednak myśle ze dobrze się stało że Laura została z Marco,a Robert się ożenił tak jest najlepiej :-)
    Zapraszam do mnie
    http://teodorczyk-moim-swiatem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no szkoda że to juz koniec, ale jak najbardziej mi odpowiada :)
    Możesz zacząć jeszcze jedno opowiadanie o Lewym, chętnie bym czytała :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No druga część byłaby fajna,bo zostawiłaś otwartą furtkę. Chociaż spodziewałam się takiego zakończenia. Nie fajnie,że Marco i Anka nie dowiedzieli się o zdradach partnerów,to nieuczciwe budowac związek na kłamstwie takiego kalibru. Dodatkowo Reus nie wie,że dziecko prawdopodobnie nie jest jego.
    Na twoje blogi zawsze chętnie zajrzę,ale musisz mnie informować. Zazwyczaj nie mam czasu biegać i szukać,gdzie jest nowość. Poza tym,mam zepsuty komputer a na komórce jest mi ciężko szukać. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na Pigmalion z Ramoską w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo ciekawe zakończenie! jestem zaskoczona postawą Laury. kobieta przez ciążę totalnie się zmieniła. jako przyszła matka postanowiła zapomnieć o romansie i skupić się na przyszłości. na szczęście nikt nie ucierpiał. poza tym z jednej strony cieszę się, że Lewy ożenił się z Anką, choć z drugiej na nią nie zasługiwał. muszę przyznać, że bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. czekam na kolejne Twoje cudowne dzieło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczaki, przydałaby się jakaś kontynuacja, druga część, dalsze losy czy coś w tym stylu, serio, pomyśl o tym. Tak jak podejrzewałam, że Robert będzie z Anią, a Laura z Marco. Pytanie czy będą szczęśliwi żyjąc w ten sposób. A dziecko, jeśli okazałoby się być Roberta, cały czas przypominałoby rudowłosej to co się zdarzyło. Szkoda, że to już koniec i szkoda, że kończysz o Pedro. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - nowy rozdział ;D‎

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak myślałam, że tak zakończysz to opowiadanie. To wszystko miało opierać się na tym romansie i Ci wyszło w stu procentach ;)
    Weź wymyśl drugą serię na to opowiadanie! Byłoby ciekawie :) Ja już tego dopilnuję!

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wierzę że to koniec.;p Zapraszam do mnie mario-alicja-story.blogspot.com ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że to już koniec tej historii, bo bardzo ją lubiłam. Przyznam, że liczyłam na to, że Robert odwoła ślub z Anią i będzie szczęśliwy z Laurą, ale spodziewałam się, że tak się nie stanie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mogliby być szczęśliwą rodziną, to Lewy się nie odważył walczyć o Laurę. Bał się że Anka go pobije, czy co? Szkoda, ze to koniec i nie będę ściemniać, ze tego się spodziewałam. Myślałam, ze będzie happy end, no ale ;(
    prawdziwe-przeznaczenie - zapraszam na nowy, w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudo prawie sie nie popłakałam zapraszam ei mnie. pieknyiboskirobertlewandowski.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytając od początku sie poryczałam

    OdpowiedzUsuń