sobota, 7 grudnia 2013

Jeden



Wakacje

- Ja nie wiem jakim cudem jesteś moim ojcem! Prawie w niczym się nie zgadzamy! – krzyczała czarnowłosa dziewczyna i wbiegła do swojego pokoju, mocno trzaskając drzwiami.
- Nie mów do mnie takim tonem! I nie wychodź kiedy do ciebie mówię! – wrzeszczał były piłkarz Borussi Dortmund. Usiadł na kanapie, głośno wypuszczając powietrze. Nie miał sił do córki, którą wychowywał jak swoją. Przymknął oczy, kiedy poczuł jak ktoś obok niego siada i obejmuje ramieniem.
- Nie mam sił do tej dziewuchy. Znowu będę musiał jej uciąć kieszonkowe, bo naprawdę przegina – powiedział blondyn i spojrzał na swoją żonę.
- To jest nastolatka. Powoli zbliża się okres buntu. Każdy to przeżywa – uśmiechnęła się do niego delikatnie.
Wiedziała jak jej mężowy jest trudno słuchać słów, które własna córka wypowiada.
- Powinniśmy jej już powiedzieć. – Marco wziął w swoje dłonie, jej dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- Nie, kochanie. Ona nie może wiedzieć. – rudowłosa kobieta kręciła głową i wstała z beżowej kanapy. Chodziła nerwowo po salonie.
- Ona musi wiedzieć, że nie jest moją córką do jasnej cholery! – wrzasnął blondyn – Musi wiedzieć, że jej matka pieprzyła się z dwoma na raz i wpadła z przyszłym mężem swojej przyjaciółki!
Laura spojrzała automatycznie na pokój córki, która stała w drzwiach jak zamurowana.  Rudowłosa zaczęła płakać. Marco obiecał jej, że nie będzie się tak do niej odnosił. Pogubiła się, popełniła błąd ale dlaczego musiała być zawsze tą złą?
- Tanja – powiedziała Laura i zaczęła podchodzić do córki, kiedy ta zatrzasnęła przed nią drzwi, również ze łzami w oczach.
- Kochanie, nie chciałem – Marco automatycznie zmienił głoś na znacznie milszy, kiedy zobaczył, że jego żona płacze. Chciał ją przytulić, przeprosić jednak ona wyrywała mu się, dalej płacząc.
- Tanja, otwórz drzwi! – waliła w drzwi jednak to nic nie dało.  Kilka minut później Reus otworzył drzwi, ale w pokoju nie było dziewczyny. Zostawiła tylko otwarte okno i drzwiczki od szafy.
Rudowłosa usiadła bezradnie na łóżku córki i rozpłakała się jeszcze bardziej. Wtedy do pokoju wszedł na oko sześcioletni, blondwłosy chłopiec i przytulił się do swojej mamy. Nie rozumiał o co się pokłócili i dlaczego nie było jego siostry w domu, ale swoim przytuleniem chciał rodzicielce poprawić humor.
Marco zaczął wydzwaniać do swojej córki, jednak ta wyłączyła telefon i włączała się tylko poczta głosowa.
- Obiecałeś, że nigdy nie będziesz mi tego wypominał, pamiętasz?


.Piętnaście lat wcześniej.

Siedział na porodówce i nerwowo stukał nogą. Wyrzucili  go z sali, w której jego przyszła żona straciła przytomność po narodzinach ich córeczki.
Chłopak udał się do miejsca, gdzie przebywały noworodki. Odnalazł „miejsce” gdzie leżała kruszynka, którą oboje nazwali Tanja i nadali jej jego nazwisko – Reus.
Dziewczynka miała ciemne włosy i niebieskie oczy. Nie była podobna ani podobna do niego ani do niej. Coś mu tu nie grało. Kiedy pielęgniarka zabrała Tanję, Marco od razu do niej podszedł i zapytał się, gdzie ją zabierają.
- Pańska żona odzyskała przytomność i może już nakarmić dziecko.  – przytaknął na znak zrozumienia i poszedł za kobietą.
Kiedy wszedł do sali, zobaczył zmęczoną i jeszcze trochę bladą Laurę. Widziała po jego twarzy, że coś jest nie tak. Kiedy nakarmiła córeczkę, pielęgniarka odwiozła ją do miejsca gdzie mieli jej zrobić jeszcze kilka badań. Marco usiadł na krześle i spojrzał smutno na swoją narzeczoną.
- Powiedz mi prawdę. Czyje jest to dziecko? Czy mnie zdradzałaś?
Do oczu rudowłosej zaczęły zbierać się łzy. Nie wiedziała jak ma powiedzieć to jemu, dlatego tylko kiwnęła głową.
- Ale ja kocham tylko ciebie, Marco! – chciała wziąć go za rękę, jednak się wyrwał.
- Czyje jest to dziecko? – spytał beznamiętnym tonem, nawet nie patrząc na Laurę.
- Roberta – odpowiedziała, a ten wyszedł z jej sali.

Przez kilka dni nie przychodził do niej i nie dzwonił nawet. Czuła, że go straciła na zawsze.
Kiedy przyszedł dzień wypisania jej i Tanji ze szpitala, nawet nie spodziewała się, że on się zjawi. Z bukietem kwiatów i szerokim uśmiechem. Kiedy czekał na nią przed wejściem do szpitala, odebrał od pielęgniarki dzieciątko i pomógł wstać Laurze z wózka.
- Przepraszam. Kocham cię i nie chce cię stracić. Będę wychowywał Tanję jak swoje i nie będziemy wracali już do tego tematu. To przeszłość. Przyszłość jest nasza – powiedział i wpił się w jej wargi.
Tak, to był ten jedyny. 
________
Jak myślicie, co będzie dalej? :)

5 komentarzy:

  1. O M G *.*
    Co bedzie dalej? Tanja pojdzie do Roberta i bum :D
    Informuj mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A się podziało!
    Nie spodziewałam się po Marco takiego wybuchu, naprawdę!
    Pech chciał, że Tanja to usłyszała... Tylko gdzie uciekła?
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco jest głupi że tak jej powiedział!
    Szkoda mi jej ;(
    Tanja pojedzie do Roberta i mu powie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, Marco przegiął. Rozumiem, że był zdenerwowany, Ale nie powinien zwracać się do Laury w ten sposób. Mam nadzieję, że dojdą do porozumienia, a Tanja wybaczy im, że oszukiwali ją.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się Marco popisał koncertowym bucostwem i buractwem. Ojcem się jest a nie bywa, skoro miał z tym problem od początku, to mógł do Rudej nie wracać.
    A ona jednak powinna Lewemu powiedzieć, że ma dziecko. Czekam na kolejny. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń