piątek, 14 lutego 2014

Dziewięć



Wieczorem, kiedy wszyscy razem oglądali niemiecki teleturniej, rozdzwonił się jej telefon. Poszła do przedpokoju, gdzie znajdowała się jej torebka i odebrała połączenie od Ani.
Nie zdążyła się nawet przywitać, gdyż jej przyjaciółka zaczęła na nią wrzeszczeć.
- Nienawidzę cię! Zniszczyłaś mi życie! Nie chce cię znać! Jak mogłaś mi to zrobić! Jesteś okropna i bez serca! Nie jesteś już moją przyjaciółką! Rozumiesz?! Nienawidzę cię!
Laurze aż telefon wypadł z ręki na posadzkę. Jej ręce zaczynają drżeć, a do oczu zaczęły napływać łzy. Jej idealny świat jaki miała jeszcze tydzień temu powoli zaczął się sypać jak domek z kart.
W jednej chwili obok niej pojawił się Marco, ze zdziwioną miną.
- Co się stało? – zapytał się delikatnie, przytulając ją do siebie i całując czule w czoło.
- Ania się dowiedziała – powiedziała i wtuliła się w jego ramię. – Straciłam przyjaciółkę. Marco, wszystko zaczyna mi się walić – zaczęła płakać i coraz mocniej zaciskać pięści na bluzie blondyna.
Do Tanji zaczęło wszystko dochodzić. To przez nią jej matka płacze, to przez nią Robert zapewne rozszedł się z Anią.
Pobiegła do pokoju i włączyła muzykę na swoim I-podzie. Chciała zagłuszyć swoje poczucie winy. Swoje myśli i zły humor.  Ta cała sytuacja, to była jej wina. Gdyby nie jej porywczość i trudny charakter, zrozumiałaby w czasie swoje zachowanie i zamiast pojechać do Monachium, w którym zaczęła rujnować życie i Roberta i swoich rodziców, mogłaby po prostu pójść do przyjaciółki.
Ale ona najpierw robi, a potem myśli. Niestety.


Leżała w łóżku i dalej nie mogła się uspokoić. To za dużo jak dla niej. Ledwo wróciła, z myślą, że to już koniec problemów, a tu pojawiają się nowe i uderzają ze zdwojoną siłą. Już miała dość dosłownie wszystkiego.
Obok niej zjawił się Marco. Jak zwykle ubrany tylko w spodnie od piżamy. Przytuliła się do niego i szczelnie okryła kołdrą. Czuła się przy nim bezpiecznie.  On głaskał ją po rudych włosach i powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w spokojny rytm bicia serca swojego męża. Uspokajała się. Powoli ale skutecznie. Chciała się nie obudzić przez najbliższy czas. Bała się, że jak się tylko przebudzi, wszystko to wróci. Czuła jak Marco placem „rysuje” po jej ramieniu, powodując przy tym gęsią skórkę na jej ciele. To działało na nią również kojąco.
Wiedziała, że ma w swoim mężu wsparcie. Dał tego dowód wtedy kilka dni po porodzie Tanji jak i tym, że dalej z nią jest. 

Rano wstała prawie jak nowo narodzona. Czuła, że ma podpuchnięte od płaczu oczy. Poszła do kuchni i wstawiła wodę na kawę. Wyjęła również drugi kubek – dla Marco. Lubił kiedy kawa wystygnie, bo wtedy da się ją wypić od razu. Znała go na wylot. Wiedziała o nim wszystko, on o niej również. Zastanawiała się jak to będzie wyglądało, kiedy Robert będzie chciał odwiedzić Tanję. Jaka będzie atmosfera, czy obejdzie się bez kłótni…
Wzdrygnęła kiedy usłyszała dźwięk dzwonka. Podeszła do drzwi, zawiązując szlafrok na wysokości pasa i otworzyła. Zamurował ją widok osoby, która znajdywała się tuż za progiem drzwi.
- Co ty tu robisz? – spytała i skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej. Nie chciała go tu. Nie dziś i nie teraz.
- Rozmawiałem z Anią. Wyrzuciła mnie z domu. Powiedziała, że mam wracać do ciebie. Do osoby, którą od zawsze kocham.
Nie wiedziała kiedy za nią pojawił się Marco. Wkurzony tym co usłyszał, uderzył byłego kolegę z klubu prosto w nos z którego od razu zaczęła sączyć się krew.
- Odwal się od Laury raz na zawsze! – wykrzyczał i rzucił się na Roberta. – Pogódź się z tym, że wybrała mnie, do jasnej cholery!
Z trudem rudowłosa podołała odciągnąć swojego męża od Lewandowskiego. Najpierw krzyczała by Marco zostawił Roberta, jednak to nie podziałało.  Stała między nimi ze łzami w oczach.
- Nie chcę żebyś mnie kochał do jasnej cholery! – wykrzyczała do Roberta, a potem spuściła głowę i dokończyła – Nie zasługuję na żadnego z was! Marco ja cię naprawdę kocham, ale wybacz mi kochany. – wbiegła do środka domu i zamknęła się w łazience. Dała upust emocjom i ryczała jak bóbr.
To wszystko po prostu  zaczęło ją przerastać.
Zaczęła się ubierać w rzeczy, które sobie poprzedniego dnia przygotowała w łazience.
Po kilku minutach wyszła z pomieszczenia pospiesznym krokiem. Wypowiedziała do Marco słowa kocham cię i przepraszam. Pocałowała go po raz ostatni w usta i wybiegła z domu z zaszklonymi na nowo oczami.
 ________
pozostał już tylko epilog. Jakieś domysły, jak to się zakończy? :)
Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać ;c


6 komentarzy:

  1. Ja dobrze wiem jak to się skończy... ;c
    Zawirowanie totalne! Anka, Robert - wszyscy naraz!
    Czekam na epilog!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam pustkę w głowie i nie mam pojęcia jak to zakończysz. Chociaż w sumie już rodzą mi się czarne scenariusze, m.in śmierć Laury pod kołami samochodu.
    Wiesz, lepiej jej nie zabijaj, bo będziesz miała ze mną doczynienia :D Lepszym wyjściem jest apokalipsa czy coś.
    Jezusie, jak dobrze że mu Marco przyfasolił!! Niech się Lewizna opamięta, mógł mieć Laurę, to wolał ślub z Anką. A teraz won, Laurka ma Marco, a Marco ma Laurkę *-*
    Pozdrawiam i czekam na epilog ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. no już chyba przeczuwam jak to się zakończy :(
    fajnie ze dodałaś ;*
    szkoda że już koniec ;**
    Szkoda mi ich!!
    Czekam z niecierpliwością na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej ;c Tez przeczuwam jak to się skończy, ale mam nadzieję, że wymyślisz coś mniej tragicznego. Czekam na epilog ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że nic sobie nie zrobi, albo nie dojdzie do jakiegoś wypadku! niech będzie happy end z Marco :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, przecież Marco kocha ją mimo błędów, jakie popełniła w przeszłości... Mam nadzieję, że wszystko się ładnie pomiędzy nimi ułoży.

    OdpowiedzUsuń