Wieczorem,
kiedy wszyscy razem oglądali niemiecki teleturniej, rozdzwonił się jej telefon.
Poszła do przedpokoju, gdzie znajdowała się jej torebka i odebrała połączenie
od Ani.
Nie zdążyła
się nawet przywitać, gdyż jej przyjaciółka zaczęła na nią wrzeszczeć.
- Nienawidzę
cię! Zniszczyłaś mi życie! Nie chce cię znać! Jak mogłaś mi to zrobić! Jesteś
okropna i bez serca! Nie jesteś już moją przyjaciółką! Rozumiesz?! Nienawidzę
cię!
Laurze aż
telefon wypadł z ręki na posadzkę. Jej ręce zaczynają drżeć, a do oczu zaczęły
napływać łzy. Jej idealny świat jaki miała jeszcze tydzień temu powoli zaczął
się sypać jak domek z kart.
W jednej
chwili obok niej pojawił się Marco, ze zdziwioną miną.
- Co się
stało? – zapytał się delikatnie, przytulając ją do siebie i całując czule w
czoło.
- Ania się
dowiedziała – powiedziała i wtuliła się w jego ramię. – Straciłam przyjaciółkę.
Marco, wszystko zaczyna mi się walić – zaczęła płakać i coraz mocniej zaciskać
pięści na bluzie blondyna.
Do Tanji
zaczęło wszystko dochodzić. To przez nią jej matka płacze, to przez nią Robert
zapewne rozszedł się z Anią.
Pobiegła do
pokoju i włączyła muzykę na swoim I-podzie. Chciała zagłuszyć swoje poczucie
winy. Swoje myśli i zły humor. Ta cała
sytuacja, to była jej wina. Gdyby nie jej porywczość i trudny charakter,
zrozumiałaby w czasie swoje zachowanie i zamiast pojechać do Monachium, w
którym zaczęła rujnować życie i Roberta i swoich rodziców, mogłaby po prostu
pójść do przyjaciółki.
Ale ona
najpierw robi, a potem myśli. Niestety.
Leżała w łóżku
i dalej nie mogła się uspokoić. To za dużo jak dla niej. Ledwo wróciła, z
myślą, że to już koniec problemów, a tu pojawiają się nowe i uderzają ze
zdwojoną siłą. Już miała dość dosłownie wszystkiego.
Obok niej
zjawił się Marco. Jak zwykle ubrany tylko w spodnie od piżamy. Przytuliła się
do niego i szczelnie okryła kołdrą. Czuła się przy nim bezpiecznie. On głaskał ją po rudych włosach i powtarzał,
że wszystko będzie dobrze. Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w spokojny rytm
bicia serca swojego męża. Uspokajała się. Powoli ale skutecznie. Chciała się
nie obudzić przez najbliższy czas. Bała się, że jak się tylko przebudzi,
wszystko to wróci. Czuła jak Marco placem „rysuje” po jej ramieniu, powodując
przy tym gęsią skórkę na jej ciele. To działało na nią również kojąco.
Wiedziała,
że ma w swoim mężu wsparcie. Dał tego dowód wtedy kilka dni po porodzie Tanji
jak i tym, że dalej z nią jest.
Rano wstała
prawie jak nowo narodzona. Czuła, że ma podpuchnięte od płaczu oczy. Poszła do
kuchni i wstawiła wodę na kawę. Wyjęła również drugi kubek – dla Marco. Lubił
kiedy kawa wystygnie, bo wtedy da się ją wypić od razu. Znała go na wylot.
Wiedziała o nim wszystko, on o niej również. Zastanawiała się jak to będzie
wyglądało, kiedy Robert będzie chciał odwiedzić Tanję. Jaka będzie atmosfera,
czy obejdzie się bez kłótni…
Wzdrygnęła
kiedy usłyszała dźwięk dzwonka. Podeszła do drzwi, zawiązując szlafrok na
wysokości pasa i otworzyła. Zamurował ją widok osoby, która znajdywała się tuż
za progiem drzwi.
- Co ty tu
robisz? – spytała i skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej. Nie
chciała go tu. Nie dziś i nie teraz.
-
Rozmawiałem z Anią. Wyrzuciła mnie z domu. Powiedziała, że mam wracać do
ciebie. Do osoby, którą od zawsze kocham.
Nie
wiedziała kiedy za nią pojawił się Marco. Wkurzony tym co usłyszał, uderzył
byłego kolegę z klubu prosto w nos z którego od razu zaczęła sączyć się krew.
- Odwal się
od Laury raz na zawsze! – wykrzyczał i rzucił się na Roberta. – Pogódź się z
tym, że wybrała mnie, do jasnej cholery!
Z trudem
rudowłosa podołała odciągnąć swojego męża od Lewandowskiego. Najpierw krzyczała
by Marco zostawił Roberta, jednak to nie podziałało. Stała między nimi ze łzami w oczach.
- Nie chcę
żebyś mnie kochał do jasnej cholery! – wykrzyczała do Roberta, a potem spuściła
głowę i dokończyła – Nie zasługuję na żadnego z was! Marco ja cię naprawdę
kocham, ale wybacz mi kochany. – wbiegła do środka domu i zamknęła się w
łazience. Dała upust emocjom i ryczała jak bóbr.
To wszystko
po prostu zaczęło ją przerastać.
Zaczęła się
ubierać w rzeczy, które sobie poprzedniego dnia przygotowała w łazience.
Po kilku
minutach wyszła z pomieszczenia pospiesznym krokiem. Wypowiedziała do Marco
słowa kocham cię i przepraszam. Pocałowała go po raz ostatni w usta i wybiegła z domu z
zaszklonymi na nowo oczami.
________
pozostał już tylko epilog. Jakieś domysły, jak to się zakończy? :)
Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać ;c
Ja dobrze wiem jak to się skończy... ;c
OdpowiedzUsuńZawirowanie totalne! Anka, Robert - wszyscy naraz!
Czekam na epilog!
Ja mam pustkę w głowie i nie mam pojęcia jak to zakończysz. Chociaż w sumie już rodzą mi się czarne scenariusze, m.in śmierć Laury pod kołami samochodu.
OdpowiedzUsuńWiesz, lepiej jej nie zabijaj, bo będziesz miała ze mną doczynienia :D Lepszym wyjściem jest apokalipsa czy coś.
Jezusie, jak dobrze że mu Marco przyfasolił!! Niech się Lewizna opamięta, mógł mieć Laurę, to wolał ślub z Anką. A teraz won, Laurka ma Marco, a Marco ma Laurkę *-*
Pozdrawiam i czekam na epilog ;)
no już chyba przeczuwam jak to się zakończy :(
OdpowiedzUsuńfajnie ze dodałaś ;*
szkoda że już koniec ;**
Szkoda mi ich!!
Czekam z niecierpliwością na następny <3
Ojej ;c Tez przeczuwam jak to się skończy, ale mam nadzieję, że wymyślisz coś mniej tragicznego. Czekam na epilog ;*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nic sobie nie zrobi, albo nie dojdzie do jakiegoś wypadku! niech będzie happy end z Marco :-)
OdpowiedzUsuńKurcze, przecież Marco kocha ją mimo błędów, jakie popełniła w przeszłości... Mam nadzieję, że wszystko się ładnie pomiędzy nimi ułoży.
OdpowiedzUsuń