Od tej
godziny jedenastej Laura siedziała u mnie i opiekowała się mną jak obłożnie
chorym dzieckiem. Nie pozwalała mi wstawać z łóżka, dawała zimne okłady na
głowę, bo byłem podobno tak rozpalony, posiłki przynosiła mi również do łóżka
na tacy. Złota kobieta! Pod wieczór zacząłem kaszleć, że tynk sypał się z
sufitu. Laura siedziała w salonie i pracowała nad omawianiem obrazu, który miał
za kilka dni przylecieć z Paryża( tak mi mówiła, jak wychodziła z pokoju), a ja
albo spałem albo oglądałem filmy na laptopie. Tak mi się cholernie nudziło, że
zawołałem rudowłosą, która po minucie była przy moim łóżku.
- Jak się
czujesz? Chcesz czegoś? – zaczęła wypytywać. Ja się uśmiechałem i kręciłem
głową.
- W sumie to
mam pytanie… Mogłabyś ze mną zostać? Tak na wszelki wypadek … Dam ci jakieś
rzeczy Ani…- odezwałem się niepewnie. Nie wiedziałem jak zareaguje na tą
propozycję.
- I tak
miałam to zrobić, czy tego byś chciał czy nie – zaśmiała się – Nie mogłabym
spokojnie wrócić do domu, wiedząc, że narzeczony mojej przyjaciółki umiera z
powodu choroby – uśmiechnęła się do mnie serdecznie, a ja wybuchłem śmiechem,
przerywając go odrywającym się kaszlem. Rudowłosa zniknęła na chwilę z mojego
pokoju, po czym wróciła z syropem i łyżką.
- Znowu to
okropne coś? – mruknąłem i skrzywiłem się. Wiecie jaki on był nie dobry?!
- Nie
marudź. To ma ci pomóc – nalała na łyżkę
syropu, po czym powiedziała bym otworzył buzię. Zacząłem się śmiać, dlatego nie udało jej się wlać we mnie
medykamentu. Złapałem jej dłoń i wspólnymi siłami udało jej się dać mi to
okropieństwo. Spojrzała mi wprost w oczy
i jakby na chwilę się zawiesiła. Po
kilku sekundach otrząsnęła się i wyszła z pokoju, mówiąc ciche ‘przepraszam’.
Czy tylko ja się gubię w swoich uczuciach? Usłyszałem dzwoniący telefon, ale
nie należał on do mnie. Z salonu usłyszałem jak odbiera i rozmawia po
niemiecku. Usłyszałem, że na jutro ma się umówić… Z Marco? Chyba się jednak
pomyliłem co do jej uczuć… Muszę się pogodzić z tym… Matko, co ja bredzę! Mam
Anię i nikogo więcej nie potrzebuję!
Po pięciu
minutach przyszła do mnie z kubkiem gorącej herbaty. Położyła mi ją na stoliku
nocnym i jeszcze raz dotknęłam mojego
czoła.
- Gorączka
już spada. Jutro powinno być lepiej – powiedziała z uśmiechem wręczając mi
kubek.
- Umówiłaś
się z Marco? – wypaliłem znienacka, nawet nie myśląc nad tym. Ale ty jesteś
głupi, Robert!
- Tak –
odpowiedziała krótko i na temat – A co?
- Nie,
nic. – przybrałem obojętny ton – Masz
być dla niego wyrozumiała… Nie chcę by zawalał jakieś treningi czy coś… Jest
jednym z najlepszych.. – ale ze mnie idiota! Teraz to na pewno się spaliłem w
jej oczach.
- Nie ma
problemu. Nic nie zawalę – uśmiechnęła się i wyszła z mojego pokoju, lekko
przymykając drzwi.
Nie wiem co
ona ma w sobie, ale jest naprawdę świetną dziewczyną. Nie znam jej aż tak
bardzo jak moja narzeczona, ale widać na pierwszy rzut oka, że jest miła,
zaradna… Nasze pierwsze spotkanie nie należało do miłych i widać było, że nie
przejęła się aż tak bardzo bo dała sobie wszystko wyjaśnić.
Bez namysłu
zawołałem do siebie rudowłosą. Zjawiła się i spytała o co chodzi.
- Chciałem
tak z tobą porozmawiać… Chciałem cię bliżej poznać, skoro przyjaźnisz się z
Anią, a póki co to wiem jak się poznałyście – uśmiechnąłem się i popiłem
herbatę.
Dziewczyna
usiadła obok mnie na łóżku.
- A co byś
chciał wiedzieć? – spytała, lekko się uśmiechając w moją stronę.
- To może
będę zadawać ci pytania a ty będziesz odpowiadać? – zaproponowałem. Znowu wyjdę
na skończonego idiotę.
Po dobrych
dwóch godzinach rozmawiania, Laura poszła wziąć prysznic, a ja poprawiałem
sobie poduszkę. Dowiedziałem się o niej wiele. Wychowywała ją i jej starszego
brata matka, bo ojciec zaginął i do tej pory się nie znalazł. Miała ciężko, gdyż jej matka ledwo wiązała
koniec z końcem. Od liceum tak jak i jej brat pracowała dorywczo i pomagała
rodzicielce. Wyjechała do Niemiec jak to ujęła – w poszukiwaniu lepszego życia.
Tu się z nią zgadzam, w Polsce do niczego się nie dojdzie bez jakichkolwiek
kontaktów. Pomaga matce, wysyłając
pieniądze. Zerwała z chłopakiem, gdy przyłapała go na zdradzie.
Niewiarygodne,
ile jedna tak krucha osóbka potrafi znieść różnego rodzaju przeciwności losu.
______
przepraszam,że ta późno dodaje, ale mordowałam się z szablonem. Mam nadzieję, że póki co może być i się choć trochę podoba ^^
zaczęłam publikować nowego bloga, o... no własnie to niespodzianka! zapraszam ---> KLIK
Pozdrawiam!
Bardzo ciekawy rozdział. Biedny Robert! Ale choroba służy mu w nawiązaniu znajomości z Laurą. Coraz bardziej zdradza się ze swoimi uczuciami do niej poprzez zazdrość o Marco! A w dodatku ona też ma jakąś słabość do piłkarza! Czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńRobert coraz bardziej zagłębia się w uczuciach do Laury. Mogę się mylić, ale odniosłam takie wrażenie, że Laura jest zauroczona Lewym. Tak czule się nim opiekowała... Może umawia się z Marco, żeby nie myśleć o Robercie. W końcu to facet jej przyjaciółki. No cóż. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na NN :) i zaraz zajrzę na nowego bloga c:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O jaki chory bidulek :P Ciągnie go do tej rudej i to bardzo i chyba on też jej wpadł w oko. Zobaczymy jak się to dalej potoczy i jak wyjdzie jej randka z Marco.
OdpowiedzUsuńJuż lecę czytać prolog. Pozdrawiam :)
Nonono, jak się do siebie powoli zbliżają... On chyba sam nie jest świadom, że się zakochał. Ciekawe tylko, jaki numer wywinie Anka, bo w końcu musi kiedyś z nią zerwać :D Wyjdzie na to, że Szczęsny miał racje ;p Pozdrawiam i lecę czytać nowy blog! ♥
OdpowiedzUsuńMyślę, że to tylko kwestia czasu kiedy między Laurą, a Robertem na prawdę do czegoś dojdzie. Ciągnie ich do siebie i to bardzo. Choć jeszcze Marco... hmm... myślę, że trochę chłopak tu namiesza. Jedno jest pewne, do ślubu nie dojdzie tak czy siak.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam! Komentuję!
OdpowiedzUsuńRobert wpadł po uszy i sam nie wie co o tym wszystkim myśleć. Przyjaciółka jego narzeczonej na prawdę wpadła mu do głowy i nie chce wypaść. I nawet już jest zazdrosny o nią!
Czekam na więcej!
Oh, Robert, Robert, Robert. :D Niedługo za mąż wychodzi, a jego myśli krążą wokół Laury.
OdpowiedzUsuńOoo. Jestem ciekawa spotkania Marco i Laury. :)