Nie mogłem
spać przez całą noc. Nie tylko przez męczący mnie kaszel ale również, przez
moje myśli, które jak na złość nachodziły mnie po zachodzie słońca. Wielokrotnie myślałem o jednej rzeczy, że ja
będąc na miejscu chłopaka(byłego już) Laury, nigdy bym jej czegoś takiego nie
zrobił. Żadnej kobiecie nie zrobiłbym
tego, wolałbym najpierw zakończyć jeden związek i wtedy z czystym sumieniem
zabierać się za drugi.
Wstałem z
łóżka i skierowałem się do kuchni. Otwierałem cicho drzwi, by nie zbudzić
rudowłosej, która spała w salonie. Tak mi się przynajmniej wydawało, do czasu
kiedy nie ujrzałem w kuchni palącego się światła. Cicho podszedłem do kuchni i
obserwowałem Laurę. Siedziała na blacie ubrana w koszulkę i spodenki Ani, które
dałem jej jako piżamę i popijała kakao.
- Też nie
możesz spać? – odezwałem się, wyrywając ją tym samym z głębokich przemyśleń.
Uśmiechnęła się blado lekko przytakując.
- Chcesz
kakao? – spytała, kiedy znalazłem się tuż obok niej. Kiwnąłem głową, a ona
zeskoczyła z blatu i zaczęła przyrządzać. Usiadłem na krześle, a w zasadzie to
na taborecie i przyglądałem się Laurze. Z dnia na dzień coraz bardziej mi się
podobała. Oczywiście nie pod względem wyglądu- choć nie ukrywał, była bardzo
ładna i w moim typie, ale pod względem charakteru i sposobu bycia. Cicha,
spokojna, ale jak mniemam ‘ cicha woda rzeki rwie’ i jakby się zdenerwowała to
wrzasnęła by jak niejeden groźny trener.
- Myślałeś
kiedyś nad tym, dlaczego życie czasem jest niesprawiedliwe? – spytała, na co ja
spojrzałem na nią zaskoczony. Podała mi kubek z ciepłym kakao i ponownie
usiadła na blacie.
- Szczerze?
To nie. – odpowiedziałem.
- Ja
zastanawiam się nad tym każdego dnia. Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego nie ma ze mną taty, dlaczego wciąż mam
takiego pecha do facetów a najbardziej boli mnie to, że jest na świecie wiele
głodujących ludzi a reszta ma to po prostu gdzieś. Nie pomagają, choć mogą… -
patrzyła się w białą szafkę przed sobą.
- Na pewno
znajdziesz sobie kogoś… Reus jest naprawdę świetny… a co do głodujących, to się
z tobą zgadzam. Wszyscy są obojętni na
krzywdę innych.- popiłem kakao i spojrzałem na nią.
- Nie miałam
na myśli Marco, tylko całokształt. Zawsze trafiałam na raniących mnie idiotów…
- popiła kakao.
Rozmawialiśmy
tak przez resztę nocy. Wypiliśmy kilka kubków kakao. Chyba oboje tego potrzebowaliśmy. Rozmowy z
drugą osobą, totalnie bez zobowiązań. Mi od razu zrobiło się lepiej, kiedy
wyrzuciłem z siebie to co mi ciąży na
sercu. Kiedy Laura położyła się nad
ranem, z racji że miała dzień wolny, ja patrzałem przez okno na zaśnieżone
podwórko, gdzie latem bawi się tu mnóstwo dzieci. Wciąż delikatnie prószył śnieg, mimo że zima
powinna się powoli już kończyć.
Nie wiem jak
długo się patrzyłem i zastanawiałem nad całym swoim życiem, analizując każdy
jego aspekt, ale rozdzwonił się telefon. Spojrzałem na rudowłosą, która się
właśnie przebudziła i odebrała komórkę.
- Tak,
spotkanie aktualne. – mruknęła po niemiecku. Wciąż chce się spotkać z Reusem.
Automatycznie zacisnąłem pięść. Nie wiem czy chciałem ale stało się. Laura mi
się podobała odkąd ją zobaczyłem w progu moich drzwi i nic już na to nie
poradzę. Muszę zapomnieć o tym i zająć się swoim ślubem. A może Bóg zesłał mi
Laurę po to bym zobaczył, że jednak popełniam błąd żeniąc się z Anią?
Nie, to nie
może być prawda.
- Nie
spałeś? – usłyszałem głos rudowłosej. Pokręciłem głową i się delikatnie
uśmiechnąłem. Nie byłem nawet zmęczony.
- To i tak
idź do łóżka. Zaraz zrobię śniadanie i podam ci leki. A potem wychodzę –
powiedziała i wstała z kanapy, z której zaczęła zbierać poduszkę, kołdrę i
prześcieradło.
- Daj,
odłożę to – podszedłem do niej i zabrałem całą pościel. Schowałem ją do pokoju
gościnnego, w którym Laura nie chciała spać. Stwierdziła, że woli salon, bo
może bez oporu wpatrywać się w okno. Nie
namawiałem jej. Chciała to tak zrobiła.
Udałem się
do swojego pokoju wedle jej rozkazu. Schowałem się pod kołdrą i po kilku
minutach weszła rudowłosa z tacą, na której był talerz z kilkoma kanapkami ,
ciepłą herbatą jak i lekami. Życzyła mi smacznego i poszła do łazienki,
szykować się na spotkanie z Reusem.
Tak bardzo
nie chcę by szła z nim… Bo naprawdę czuję się zazdrosny! No ale przecież jej
tego nie powiem.
_______
krótko i nudno, prawda?
Boże jedyny obdarz Lewego odwagą aby wreszcie mógł wyznać rudowłosej to co do niej czuje!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: wcale nie jest nudny :)
Pozdrawiam :D
Nie jest nudny :) Ale nadal wszystko stoi w miejscu i ten dalej tylko ma w głowie Laure.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ze sobą się otworzyli, to ich do siebie zbliży :)
Oj ty Lewy zazdrośniku :P
Czekam na więcej.
"Cicha woda brzegi rwie" ;)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to te przemyślenia Lewego mają swój urok i nadają opowiadaniu klimat.
Widać, że się chłopak zadurzył to i dużo o tym rozmyśla :)
Pozdrawiam :)
kocham te wszystkie przemyślenia i jestem ciekawa,co będzie dalej :D zapraszam do mnie http://kocham-polska-kadre.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWcale nie nudny, i może faktycznie Bóg zesłał mu Laurę, żeby nie żenił się z Anką? Lepiej, żeby rozstali się przed ślubem, niż po nim, bo rozwód to nic fajnego. Czekam na nowy i zapraszam do siebie, na:
OdpowiedzUsuńmajeks.blog.pl
oraz prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl,
gdzie pojawiły się nowe rozdziały! ^^
Robert powinien szczerze porozmawiać z Anką. Skoro ma wątpliwości, to rzeczywiście tego ślubu nie powinno być...
OdpowiedzUsuńKrótko może jest, ale wcale nie jest nudno!
OdpowiedzUsuńLaura ma chyba nadzieję, że randka z Reusem będzie udana. Ja mam na ten temat takie samo zdanie jak Lewy:D on jest zazdrosny o Laurę a ja kibicuję Robertowi :D
czekam na next! :))
Rozdział jest bardzo ciekawy, ale zgodzę się, że jest króciutki.
OdpowiedzUsuńJejku, ciekawe jak Robert poradzi sobie z tym dylematem. Również zastanawia mnie to, czy weźmie ślub z Anią.