Reus wpadł
do mnie tak jak mówił. W siatce miał póki co, sześciopak piwa. Uśmiechnąłem się
pod nosem, wiedząc jak to się skończy.
Kiedy zaczęliśmy pierwsze piwo, oczywiście musiał zapytać co się ze mną
działo na treningu. Odpowiadałem, że nic. Sam musiałem się uporać z tym niby
zauroczeniem, a raczej zakochaniem jak to ujął Wojtek. Po drążeniu tego tematu
i tej samej odpowiedzi z mojej strony, w końcu zakończył temat. Wiedział już,
że nic nie wskóra.
- Wiesz, że
zerwałem z Mirandą? – zaczął i popił duży łyk piwa.
- Serio?
Wydawaliście się być wręcz stworzeni dla siebie! – spojrzałem na niego lekko
zdziwiony. Miałem ten zaszczyt i poznałem ją jakiś czas temu. Wydawała się być
naprawdę sympatyczną dziewczyną i wręcz idealną dla mojego kolegi z drużyny.
- Zdradzała
mnie. – odpowiedział a ja tylko wytrzeszczyłem oczy. Że co? – Poszedłem na
zakupy któregoś dnia i widzę ją z jakimś facetem z którym co rusz się całuje.
Nie zrobiłem jej sceny przy ludziach, tylko następnego dnia się spotkaliśmy i
skończyłem z nią raz na zawsze – kontynuował spokojnym głosem. Poklepałem go po
ramieniu, mówiąc że jeszcze trafi na tą jedyną.
Rozmawialiśmy
w sumie o wszystkim i o niczym, kiedy jakoś wieczorem ktoś pukał do moich
drzwi. Przeprosiłem Reusa i chwiejnym krokiem podszedłem i otworzyłem nie
patrząc kto to.
- O, cześć
Laura – powiedziałem jak zobaczyłem rudowłosą w progu. Czy byłem zdziwiony jej
przybyciem? Nie za bardzo. Chciałem by przyszła… Nie minęło kilka sekund a
Marco zaczął się drzeć po niemiecku kto to przyszedł.
- Chciałam
tylko sprawdzić co u ciebie, ale widzę, że się nie nudzisz.. To może ja wpadnę kiedy
indziej – odpowiedziała speszona, lecz po raz kolejny ją zatrzymałem.
- Zostań,
poznasz mojego kolegę z drużyny – zaprosiłem ją do środka, a ona po zdjęciu ciepłej
kurtki i kozaków, weszła do salonu.
- Czekaj, to
nie jest Ania – stwierdził Reus, lekko bełkocząc.
- To Laura,
przyjaciółka Ani – odpowiedziałem z uśmiechem, patrząc na rudowłosą
przepraszająco, na co ona się tylko zaśmiała. Podali sobie ręce, przedstawiając
się i usiadła obok nas – na podłodze. Bo jest wygodniej! Zaproponowałem jej
piwo, a ona przytaknęła, mówiąc że z chęcią
sobie wypije po ciężkim dniu w galerii.
Rozmawialiśmy
i śmialiśmy się, ale jak to ja musiałem wpaść na jeszcze lepszy pomysł.
- Zagramy w
karty? – spytałem, na co i Laura i Marco ochoczo przytaknęli. Wiecie co
zauważyłem? Że Reusowi spodobała się rudowłosa – naprawdę. Zerkał na nią prawie
co sekundę! Gotowało się we mnie i nawet nie wiem dlaczego. Wygląda na to, że
byłem zazdrosny, ale to nie możliwe!
Po krótkim
głosowaniu, wybraliśmy, że zagramy w pokera – na jakieś drobne pieniądze.
Po dwóch
godzinach byłem już spłukany! Laura jak i Reus wzbogacili się w sumie o dobre
dwieście euro. Dzisiaj zdecydowanie mi nie szło. W między czasie zamówiłem
pizzę i podejrzałem, że jak wyszedłem zapłacić dostawcy rudowłosa i Marco
wymienili się numerami. On jej się chyba też spodobał. Cholera no.
Dobrze po
północy goście się rozeszli, a ja nie mogłem zasnąć. Nie trudno zgadnąć, że to
przez Laurę. Nie wiem co ona ze mną zrobiła, ale z dnia na dzień jest coraz
gorzej! Pojawia mi się przed oczami jak tylko je zamknę… CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE?!
Rano jak się
obudziłem, czułem się jakby ktoś mnie żuł przez cały dzień a potem wypluł.
Serio. Ledwo wstałem z łóżka a przeszły mnie dreszcze. Nie no błagam, nie mogę
się rozchorować!
Poszedłem do
kuchni, gdzie na jednej z półek nad lodówką znalazłem termometr. Zmierzyłem temperaturę, która przekraczała
normę, mianowicie prawie 38 stopni. Ciekawe jakim cudem mogłem się przeziębić,
nie rozumiem tego.
Zadzwoniłem
do trenera, mówiąc, że fatalnie się czuję i nie będzie mnie przez kilka dni na
treningach. Źle to przyjął ale zrozumiał. Życzył mi powrotu do zdrowia i się
rozłączył. Przejrzałem wszystkie półki z lekami i nic nie znalazłem co by mi
pomogło chociażby zbić gorączkę. Wybrałem numer do Laury, który pozostawiła mi
Ania.
- Cześć
Laura, przepraszam, że dzwonie tak wcześnie … - spojrzałem na zegarek i była dziesiąta, ale to taki mały szczególik
– Ale rozchorowałem się. Mam gorączkę… nie mam w domu żadnych leków, a aptekę
mam za daleko… Nie dałbym rady tam dojść… Czy mogłabyś…
- Jasne, nie
ma problemu. Będę u ciebie za jakieś czterdzieści minut. – odpowiedziała, a ja
dziękowałem Bogu, że istnieje ktoś taki jak ona. Rozłączyłem się i zawinąłem
się w duży ,ciepły koc siadając na kanapie i włączając telewizor.
Tak jak
mówiła, rudowłosa była u mnie wręcz punktualnie. Miała siatkę z lekami na każdą
możliwość, kaszel, kaszel mokry; suchy, katar…i tak dalej.
- Dziękuję
ci bardzo – powiedziałem po czym kichnąłem.
- Idź do
pokoju, zaparzę ci herbaty, przygotuje jakieś śniadanie i dam ci leki. –
odpowiedziała z uśmiechem, po czym podeszła do mnie i dotknęła mojego czoła
swoją dłonią. Rany, jaką ona miała miękką skórę! Była przy mnie tak blisko i
miałem ochotę ją pocałować… STOP, nie mogę tak mówić! Za niecałe cztery miesiąc
e się żenię! Jestem chory i mi odbija – to normalne.
- I dam ci
jakiś zimny okład – dodała, wysyłając mnie do mojego pokoju.
W tym
momencie poczułem się jak dziecko. Naprawdę.
____
przepraszam, że tak późno :) totalnie się dzisiaj wyłączyłam :)
a w piątek zaczynam nowe opowiadanie, raczej na pewno!
Na serio świetny rozdział!!! Robert dosłownie oszalał na punkcie Laury. Na początku jest zazdrosny, gdy wymienia się numerem z Reusem, a potem chciał ją pocałować! Niech ta Anka lepiej wraca i pilnuje swojego przyszłego męża! Czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńCoś się święci :D Robert niby kocha Anię, ale do Laury poczuł silną namiętność, skoro jest zazdrosny o Reusa i ma ochotę ją całować. Czekam jak to się dalej potoczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Teraz to już jestem na 100% pewna, że on czuje coś do tej Laury. No ale Reus widać też. No i to się nie podoba Robertowi. teraz jak jest chory ona pewnie będzie częściej go odwiedzać i może dojść do pewnych "nieprzyjemnych" wydarzeń ( oczywiście zależnie od punktu widzenia nieprzyjemnych ;>)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :*
Lewy musi być zdesperowany, bo niby kocha Anie, a jednak pragnie Laury. Może czegoś mu brakuje w związku ze swoją narzeczoną? Na jego miejscu przemyślałabym ewentualny ślub, bo później mogą być nieszczęśliwi. Czekam na kolejny, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że Lewy zakochał się w Laurze ;D
OdpowiedzUsuńzostałąś nominowana do Liebster Awards. c: .
No ładnie, ładnie. Robert się zakochał w Laurze... Marco chyba też. Zobaczymy co z tego wyniknie. :)
OdpowiedzUsuń