piątek, 1 marca 2013

Siódmy



Następne dni, Robert spędził samotnie.  Ania znów była w Polsce a Laura spotykała się codziennie z Marco. Lewandowski nie mówił nawet Wojtkowi o tym jak się fatalnie czuje. Zdradził Anię i sam wepchnął miłość swojego życia w ramiona przyjaciela z drużyny.Totalny idiotyzm.


~Robert
Siedziałem w salonie i grał na konsoli, kiedy z laptopa dobiegł dźwięk ze skypa. Zatrzymałem grę  i podszedł do laptopa, sprawdzając kto zakłóca mój spokój.. Uśmiechnąłem się pod nosem kiedy zobaczyłem  kolejne głupie śmieszne zdjęcie swojego przyjaciela z reprezentacji jako zdjęcie profilowe.
Bez wahania odebrałem i usiadłem przed monitorem.
- Jak się miewa mój stary, dobry przyjaciel? – usłyszałem głos bramkarza
- Powiem ci, że fatalnie – odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą napastnik.
- A co się stało?
Opowiedziałem wszystko prawie ze szczegółami. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic, prędzej czy później bramkarz i tak by się dowiedział ode mnie.
- I ty jeszcze nie powiedziałeś nic tej Laurze o tym co do niej czujesz? Jesteś kretynem – skwitował Wojtek. Tak, jego szczerość jest naprawdę powalająca.
- Dzięki- odpowiedziałem ironicznie – Dodałeś mi otuchy.
- A jak byś się nazwał? Panem idealnym? Marnujesz sobie życie przy Ance. Sam widzisz, że serce mówi ci co innego a ty jeszcze Laurę wepchnąłeś w ramiona Marco. Jesteś skończonym idiotą!
- Twoje słowa są naprawdę nieocenione i optymistyczne. Powiedziałem ci to, żebyś mi chociaż coś doradził, a nie gadał jaki to ja jestem beznadziejny. – prychnąłem.
- Musisz z nią pogadać. Tak szczerze.
- Ona już chyba wie co jest grane po tym jak ostatnio o mało nie wylądowaliśmy w łóżku…
- Myślisz? Mi się wydaje, że odebrała to po prostu jako zabawę po procentach… Spotkaj się z nią i porozmawiajcie poważnie… BEZ ALKOHOLU – ostatnie dwa słowa podkreślił dosadnie.
Przyznałem mu rację i odpowiedziałem, że tak zrobię… Nawet od razu! Rozłączyłem się z nim i wyjąłem telefon z kieszeni, wstukując numer rudowłosej, który znałem już na pamięć. Nie czekałem długo na odebranie telefonu.
- Laura? Moglibyśmy się spotkać? Musimy pogadać… - powiedziałem, nie czekając aż powie ‘cześć’.
Zacząłem chodzić po salonie, stawiając kroki na kształt parkietu, by nie wyjść za linię. Wiem, idiotyczny nawyk, ale taki już jestem.
- Tu Marco – usłyszałem głos swojego kompana z drużyny. Zamurowało mnie. Całe szczęście, że nie powiedziałem o czym muszę porozmawiać z rudowłosą bo od razu bym się spalił. – Laury chwilowo nie ma – dopowiedział. - I nie bardzo zrozumiałem co powiedziałeś. To po polsku?
- Tak, oczywiście… Rozumiem. Przekażesz jej, że dzwoniłem? – spytałem, na co dostałem twierdzącą odpowiedź, wraz z podziękowaniami za to, że poznałem go z nią.
Rozłączyłem się szybko i opadłem na kanapę, wzdychając z bezradności.
I to tyle by było z mojego love story.




~ Laura

- Kto to dzwonił? – spytałam Marco, jak weszłam do domu z bochenkiem chleba w ręku. Zostawiłam blondyna samego bo po co iść do sklepu na rogu i wzbudzać kolejną sensację?
Zdjęłam buty i wiosenną kurtkę, po czym poszłam do kuchni, gdzie po chwili dołączył do mnie Marco.
- Dzwonił Robert… na twoją  komórkę… i wybacz, że odebrałem – powiedział, obejmując mnie w pasie.
Mimo, że od niedawna się spotykamy traktowałam tą znajomość jako coś więcej niż przyjaźń. Podobał mi się i przyznaję się bez bicia. Nie byliśmy oficjalnie parą, bo na to jest stanowczo za wcześnie, ale spotykaliśmy się  jakbyśmy faktycznie byli razem.
- A co chciał? – spytałam odwracając się do niego. Nie miałam mu za złe, że odebrał moją komórkę, chociaż w głębi serca czułam, że mógł dowiedzieć się o czymś o czym nie powinien…
- Chciał się z tobą spotkać i porozmawiać.
- Nie powiedział o co chodzi? – spytałam, na co blondyn pokręcił głową.
W duchu się uspokoiłam, ale na samo imię Robert  na sercu robi mi się cieplej ale zarazem bije jak szalone. Od razu nachodzą mnie wspomnienia z tamtego dnia, kiedy o mało co a nie wydarzyło by się coś czego oboje byśmy żałowali.  Robert mi się podobał ale odpuściłam na starcie, bo wiedziałam że się żeni z moją przyjaciółką. Nie mogłabym jej tego zrobić. Tego zabrania mi moja własna natura, a tamto… to była wina zbyt dużej ilości procentów we krwi. Poniosło nas i tyle.
 ______
i oto siódemka, krótka ale jest! :)
Pozdrawiam! :*

7 komentarzy:

  1. Jest, jest xd No i w końcu poznaliśmy perspektywę Laury :) Oni muszą koniecznie porozmawiać!

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawie. nareszcie Robert decyduje się na to, żeby z Laurą porozmawiać o swoich uczuciach. przynajmniej wiadomo, że ona również coś do niego czuje. szkoda mi tylko Marco! na serio lubię tego piłkarza! czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie wiemy co czuje Laura!
    Mam nadzieję, że Marco szybko sie nie zakocha tak na maksa, bo później byłby zraniony ;C
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wojtek głosem rozsądku... Podoba mi się jego postawa a Roberto powinien pogadać z Laurą. Widać, że oboje są sobą zafascynowani. Czekam, jak to się dalej potoczy :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no Szczęsny naprowadził Roberta na dobry tor! No i dobrze powinni sobie coś wyjaśnić. Ale w duecie Marco Lewy to wybieram Niemca ehh... tak wiem :D Jestem ciekawa jak będzie wygladać ich rozmowa na temat tego co do siebie czują bo kiedyś musi nastąpic. pozdrawiam :*
    male-jest-wredne.blogspot.com ----> Zapraszam na rozdział 16 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że do rozmowy Roberta i Laury dojdzie, i że wyznają sobie, co do siebie czują.

    OdpowiedzUsuń
  7. To dziwne bo gdy Marco odebrał ten telefon to nie zrozumiał Roberta bo mówił po polsku a ten kazał mu tylko przekazać Laurze że dzwonił więc dziwi mnie to , że potem powiedział Laurze że Lewy chciał się z Nią spotkać i pogadać no ale okej to tylko moja mała uwaga i spostrzeżenie bo nie do końca zrozumiałam ( to nie hejt )

    bardzo fajne opowiadanie :)

    Ola

    OdpowiedzUsuń