Następne
dni, Robert spędził samotnie. Ania znów
była w Polsce a Laura spotykała się codziennie z Marco. Lewandowski nie mówił
nawet Wojtkowi o tym jak się fatalnie czuje. Zdradził Anię i sam wepchnął
miłość swojego życia w ramiona przyjaciela z drużyny.Totalny idiotyzm.
~Robert
Siedziałem w
salonie i grał na konsoli, kiedy z laptopa dobiegł dźwięk ze skypa. Zatrzymałem
grę i podszedł do laptopa, sprawdzając
kto zakłóca mój spokój.. Uśmiechnąłem się pod nosem kiedy zobaczyłem kolejne głupie śmieszne zdjęcie swojego przyjaciela
z reprezentacji jako zdjęcie profilowe.
Bez wahania
odebrałem i usiadłem przed monitorem.
- Jak się
miewa mój stary, dobry przyjaciel? – usłyszałem głos bramkarza
- Powiem ci,
że fatalnie – odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą napastnik.
- A co się
stało?
Opowiedziałem
wszystko prawie ze szczegółami. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic, prędzej czy
później bramkarz i tak by się dowiedział ode mnie.
- I ty
jeszcze nie powiedziałeś nic tej Laurze o tym co do niej czujesz? Jesteś
kretynem – skwitował Wojtek. Tak, jego szczerość jest naprawdę powalająca.
- Dzięki-
odpowiedziałem ironicznie – Dodałeś mi otuchy.
- A jak byś
się nazwał? Panem idealnym? Marnujesz sobie życie przy Ance. Sam widzisz, że
serce mówi ci co innego a ty jeszcze Laurę wepchnąłeś w ramiona Marco. Jesteś
skończonym idiotą!
- Twoje
słowa są naprawdę nieocenione i optymistyczne. Powiedziałem ci to, żebyś mi
chociaż coś doradził, a nie gadał jaki to ja jestem beznadziejny. – prychnąłem.
- Musisz z
nią pogadać. Tak szczerze.
- Ona już
chyba wie co jest grane po tym jak ostatnio o mało nie wylądowaliśmy w łóżku…
- Myślisz?
Mi się wydaje, że odebrała to po prostu jako zabawę po procentach… Spotkaj się
z nią i porozmawiajcie poważnie… BEZ ALKOHOLU – ostatnie dwa słowa podkreślił
dosadnie.
Przyznałem
mu rację i odpowiedziałem, że tak zrobię… Nawet od razu! Rozłączyłem się z nim
i wyjąłem telefon z kieszeni, wstukując numer rudowłosej, który znałem już na
pamięć. Nie czekałem długo na odebranie telefonu.
- Laura?
Moglibyśmy się spotkać? Musimy pogadać… - powiedziałem, nie czekając aż powie
‘cześć’.
Zacząłem
chodzić po salonie, stawiając kroki na kształt parkietu, by nie wyjść za linię.
Wiem, idiotyczny nawyk, ale taki już jestem.
- Tu Marco –
usłyszałem głos swojego kompana z drużyny. Zamurowało mnie. Całe szczęście, że
nie powiedziałem o czym muszę porozmawiać z rudowłosą bo od razu bym się
spalił. – Laury chwilowo nie ma – dopowiedział. - I nie bardzo zrozumiałem co powiedziałeś. To po polsku?
- Tak,
oczywiście… Rozumiem. Przekażesz jej, że dzwoniłem? – spytałem, na co dostałem
twierdzącą odpowiedź, wraz z podziękowaniami za to, że poznałem go z nią.
Rozłączyłem
się szybko i opadłem na kanapę, wzdychając z bezradności.
I to tyle by
było z mojego love story.
~ Laura
- Kto to
dzwonił? – spytałam Marco, jak weszłam do domu z bochenkiem chleba w ręku.
Zostawiłam blondyna samego bo po co iść do sklepu na rogu i wzbudzać kolejną
sensację?
Zdjęłam buty
i wiosenną kurtkę, po czym poszłam do kuchni, gdzie po chwili dołączył do
mnie Marco.
- Dzwonił
Robert… na twoją komórkę… i wybacz, że
odebrałem – powiedział, obejmując mnie w pasie.
Mimo, że od
niedawna się spotykamy traktowałam tą znajomość jako coś więcej niż przyjaźń.
Podobał mi się i przyznaję się bez bicia. Nie byliśmy oficjalnie parą, bo na to
jest stanowczo za wcześnie, ale spotykaliśmy się jakbyśmy faktycznie byli razem.
- A co
chciał? – spytałam odwracając się do niego. Nie miałam mu za złe, że odebrał
moją komórkę, chociaż w głębi serca czułam, że mógł dowiedzieć się o czymś o
czym nie powinien…
- Chciał się
z tobą spotkać i porozmawiać.
- Nie
powiedział o co chodzi? – spytałam, na co blondyn pokręcił głową.
W duchu się
uspokoiłam, ale na samo imię Robert na
sercu robi mi się cieplej ale zarazem bije jak szalone. Od razu nachodzą mnie
wspomnienia z tamtego dnia, kiedy o mało co a nie wydarzyło by się coś czego
oboje byśmy żałowali. Robert mi się
podobał ale odpuściłam na starcie, bo wiedziałam że się żeni z moją
przyjaciółką. Nie mogłabym jej tego zrobić. Tego zabrania mi moja własna
natura, a tamto… to była wina zbyt dużej ilości procentów we krwi. Poniosło nas
i tyle.
______
i oto siódemka, krótka ale jest! :)
Pozdrawiam! :*
Jest, jest xd No i w końcu poznaliśmy perspektywę Laury :) Oni muszą koniecznie porozmawiać!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie. nareszcie Robert decyduje się na to, żeby z Laurą porozmawiać o swoich uczuciach. przynajmniej wiadomo, że ona również coś do niego czuje. szkoda mi tylko Marco! na serio lubię tego piłkarza! czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńWreszcie wiemy co czuje Laura!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marco szybko sie nie zakocha tak na maksa, bo później byłby zraniony ;C
Czekam na kolejny!
Wojtek głosem rozsądku... Podoba mi się jego postawa a Roberto powinien pogadać z Laurą. Widać, że oboje są sobą zafascynowani. Czekam, jak to się dalej potoczy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie no Szczęsny naprowadził Roberta na dobry tor! No i dobrze powinni sobie coś wyjaśnić. Ale w duecie Marco Lewy to wybieram Niemca ehh... tak wiem :D Jestem ciekawa jak będzie wygladać ich rozmowa na temat tego co do siebie czują bo kiedyś musi nastąpic. pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńmale-jest-wredne.blogspot.com ----> Zapraszam na rozdział 16 :*
Mam nadzieję, że do rozmowy Roberta i Laury dojdzie, i że wyznają sobie, co do siebie czują.
OdpowiedzUsuńTo dziwne bo gdy Marco odebrał ten telefon to nie zrozumiał Roberta bo mówił po polsku a ten kazał mu tylko przekazać Laurze że dzwonił więc dziwi mnie to , że potem powiedział Laurze że Lewy chciał się z Nią spotkać i pogadać no ale okej to tylko moja mała uwaga i spostrzeżenie bo nie do końca zrozumiałam ( to nie hejt )
OdpowiedzUsuńbardzo fajne opowiadanie :)
Ola